piątek, 10 kwietnia 2015

Do przodu!

Po chwilowym spadku formy, o którym pisałam ostatnio, na szczęście póki co została tylko pamiątka w postaci wpisu na blogu. Wraz z wczorajszym pojawieniem się słońca za oknem, wróciły mi siły i dobre samopoczucie. 

Lekko przestraszona tymi małymi zawirowaniami postanowiłam wziąć się za zrobienie tego, co jeszcze muszę zrobić przed porodem. Wczoraj uzupełniłam więc w Rossmannie braki kosmetyczne moje i Olusia i przekazałam harcerskie tematy, w które byłam jeszcze zaangażowana. 

Dziś wybieramy się do kina na "Szybkich i wściekłych 7". Oglądam te filmy w sumie wyłącznie z racji na Paula Walkera, który podobał mi się 'od pierwszego zobaczenia', a że to ostatni film nakręcony przed jego śmiercią, to nie mogę go nie zobaczyć. Później jak się uda wybierzemy się na chwilę na salsotekę - następna będzie dopiero za dwa tygodnie, ale na nią mogą już się nie wyrobić, więc dziś ostatnia szansa na realizację mojego postanowienia przedporodowego ;)

A jutro korzystając z przecudnej pogody wybierzemy się w plener na jeszcze kilka ciążowych ujęć :-) w poniedziałek natomiast czeka nas wizyta u naszego pana doktora, zobaczymy ile nasz Maluszek już waży!

I powiem Wam, że już snuję plany 'pociążowe'... tzn. już sobie wyobrażam, jak w wakacje pakujemy Olusia do auta i jeździmy na krótkie wycieczki po okolicy... do lasu, nad wodę albo na ruiny zamku! Odkąd pamiętam moi rodzice zabierali mnie i brata na takie jednodniowe wycieczki i już się doczekać nie mogę, aż my będziemy tak jeździć z małym :-)

A na koniec: znowu tematy kocie :-) Staś i Olek w jednym spali domku, tyle że Olek jeszcze w środku ;)



8 komentarzy:

  1. Mi też się marzą wycieczki z Laurą. Super, że masz takie miłe wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłego seansu! Daj znać jak film, tez chce na niego iść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film... pełen całkiem niezłych efektów specjalnych, wielu momentów w których można się pośmiać. No a na koniec filmu tak się zryczałam, że aż głupio było mi wychodzić z kina ;) no i mimo że tym razem nie wzięłam do kina mojej ciążowej poduszki, to ponad 2 godziny w niewygodnym fotelu zleciały mi naprawdę szybko. Także polecam!

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. oj tak, od razu mam inne nastawienie do wszystkiego!

      Usuń
  4. Pogoda się zrobiła, to i nastrój od razu lepszy :)

    OdpowiedzUsuń