Muszę przyznać, że Olek trzyma nas w napięciu bardziej, niż najlepszy film akcji. 8 dni po terminie wciąż nie ma żadnych oznak zbliżającego się porodu - oprócz tego, że poziom wód płodowych się zmniejsza.
Dziś po badaniu dostałam do wyboru: albo czekamy dalej, albo decyduję się na cesarkę i jutro z rana jestem już po wszystkim.
Przez 9 miesięcy byłam naprawdę pozytywnie nastawiona do porodu naturalnego. Powtarzałam sobie, że skoro lekko przechodzę ciążę, to będę mieć łatwy i szybki poród. Tak długo sobie to powtarzałam, że naprawdę w to uwierzyłam i praktycznie nie stresowałam się porodem.
Do wczoraj.
Wczoraj na moją salę na oddziale ginekologicznym trafiły dwie dziewczyny. Jedna jeszcze przedwczoraj dostała skurczy, które wczoraj rano były już dość silne. Przyjęli ją do szpitala, ale nie miała jeszcze wystarczającego rozwarcia, więc męczyła się strasznie - właściwie od 13.00 do 21.00. Dopiero przed 21.00 zabrali ją na salę porodową, a urodziła po 4.00. Dziewczyna koło 17.00 już nie miała siły chodzić, nie wiem jak ona urodziła...
Druga dziewczyna przyszła do nas już z sali porodowej - miała już skurcze i niewielkie rozwarcie, ale po kilku godzinach skurcze zaniknęły... do teraz jesteśmy razem na sali, niedawno dostała do wypicia olejek rycynowy i czeka na efekty.
Jak popatrzyłam na to, jak one się męczą, to od razu przeszła mi ochota na rodzenie. Wrócił lęk przed porodem, który miałam jeszcze zanim zaszłam w ciążę.
Dziś rano, jak usłyszałam o dwóch opcjach do wyboru, to zaczęłam się zastanawiać co wybrać. I postanowiłam, że jeśli dziś naturalnie nic się nie zadzieje, to jutro robimy cesarkę.
Wystarczy już tego czekania i stresu. Niech już Olek będzie z nami, nawet jeśli ja na początku nie będę mogła się zbytnio ruszyć. Będę miała wsparcie w Marcinie i mojej mamie, więc damy sobie radę.
Teraz więc wszystko zależy od mojego Syna. Albo postanowi dzisiaj wyjść sam, albo jutro mu w tym pomożemy. A ja póki co czekam sobie grzecznie... i tak mi dogadzają Marcin i przyjaciele:
Jak masz taki wybor... to chyba lepiej abys wybrala ta cesarke. I Olek juz bedzie z Toba i bedziesz spokojniejsza, szczesliwsza, zycze Ci tego! :)
OdpowiedzUsuńmi beda wywolywac porod 17 maja. Albo 18. Oszaleje......
trzymam kciuki :*
A to Ci uparciuszek, nieźle Was trzyma w napięciu... myślałam, że może postanowi wyjść szybciej niż Ola, ale gdzie tam... :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze faktycznie coś samo dzisiaj się ruszy... u nas właśnie tak ruszyło w nocy, przed indukcją :)
Ja też miałam do wyboru cesarkę ze względu na wskazania neurochirurgiczne, ale jednak wybrałam naturalny poród... jednak mimo wszystko rozumiem Ciebie i ten strach, może faktycznie tak będzie dla Was lepiej :)
Powodzenia :*
Kochana, Twój synek już jest uparty, co to będzie po porodzie ;)
OdpowiedzUsuńTeż bym się chyba zdecydowała na cesarkę w takim wypadku jak u Ciebie. Wiadomo, że się stresujesz, a jak wszystko przeciąga się tyle dni to i stres wciąż narasta. Ja również jestem nastawiona na poród siłami natury, ale gdybym była w takiej sytuacji, uznałabym, że nic na siłę. Może Olek jeszcze dziś się zdecyduje, czego Ci życzę, jeśli nie, to powodzenia na cesarce :) Trzymam kciuki!
Oby jak najszybciej mały był już Wami ☺
OdpowiedzUsuńUważam, że dobry wybór. Nie ma co zwlekać i czekać na samoistny poród :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na nowe wieści!
Cesarka nie jest łatwa. Karmienie po cesarce też jest trochę trudniejsze i wymaga trochę więcej od mamy, ale się da. Jeśli lekarze sugerują takie rozwiązanie to oni wiedzą co robią. Nie zdziw się jak będziesz dygotać na stole operacyjnym.
OdpowiedzUsuńJa mialam cersarke 4 maja ze wzgledu na malowodzie i polozenie posladkowe. Karmilam od razu, a 7 wyszlam ze szpitala. Teraz czuje sie juz super. Najgorsze pierwsze 3 dni. Juz drugiej nocy mialam malego obok siebie,takze da sie, jak trzeba. Gdybym miala wybor, to teraz wiem, ze bralabym cesarke (wczesniej tez nastawialam sie na porod sn). Powodzenia!
OdpowiedzUsuńU nas od poczatku dziecko jest przy matce, nawet przy cesarce. Mam nadzieje, ze ktos z rodziny przy mnie bedzie caly czas, zeby podac Olusia
UsuńJa wyboru nie miałam, ale kto daje wybór rodzącej Trójkę dzieci przy jednym porodzie?? ;) cesarkę wspominam dobrze, gorzej z pionizacją, bo to ona odziera z fizyczności, ale u mnie jest tydzień po i mogę powiedzieć, że da się znieść, z każdym dniem lepiej. Czekamy tutaj na Was :)
OdpowiedzUsuńJa tyle po terminie juz ledwo chodze, wstaje z lozka i sie przekrecam z boku na bok, wiec chyba duzo gorzej nie bedzie...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPewnie juz po wszystkim :)
OdpowiedzUsuńUparciuszek z Olka. Musialas sie nameczyc.
Halooo jesteście już razem?
OdpowiedzUsuńCzyli już po cesarce?
OdpowiedzUsuń