4.04.2013
ogolnie to nadal jestem stara panna z kotem, w tym zakresie nic sie nie zmienilo ;)
spotykam sie z takim jednym fotografem ;) w sumie to ciagnie sie to juz dosyc dlugo. Aczkolwiek chyba nadal nie wiem czego chce w zyciu. I troche mi to zaczyna doskwierac. Wszyscy naokolo rodza dzieci albo wychodza za maz, a mnie jak sie snilo ze bylam w ciazy to byl to dla mnie najwiekszy koszmar ostatnich lat. Bo skad ja wezme czas na dziecko?? :) Zreszta: na widok mojego kota i jego wygibasow reaguje sto razy bardziej entuzjastycznie niz na dzieci :D
Ostatnio natrafiłam na te słowa, napisane w mailu do dobrego znajomego. Nadziwić się nie mogłam, jak wiele się zmieniło w ciągu 1,5 roku... gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że rok 2014 kończyć będę będąc w połowie ciąży, to pewnie zaczęłabym się śmiać i na pewno bym w to nie uwierzyła.
A tu proszę, niespodzianka taka. Ale... cieszę się bardzo, choć jednocześnie jestem pełna obaw, czy damy radę, czy będę umiała być dobrą mamą, czy rzeczywiście moje dziecko będzie dla mnie całym światem, czy będę w stanie przekazać mu wszystko to, co najlepsze, czy wyrośnie na dobrego człowieka, czy odnajdzie się w tym zwariowanym świecie...
Jeszcze chyba nie do końca jestem gotowa na to, co mnie czeka. Póki co oswajam się z samą ciążą, z jej poszczególnymi etapami, czytam, słucham doświadczonych mam... wiem już, że nie zawsze będzie różowo, że początki są ciężkie, ale że ponoć miłości do dziecka nie da się sobie wyobrazić, jest tak ogromna i tak mocna. Wiem, że czekają mnie nieprzespane noce i to, co póki co przeraża mnie najbardziej - sam poród...
Wiem to wszystko i ciekawa jestem, jak to się wszystko ułoży - czuję się trochę tak, jakbym siedziała gdzieś z boku i przyglądała się całej sytuacji jako widz. "Czy ona odnajdzie się w roli matki? Jak sobie poradzi? O tym w kolejnym odcinku..." Cały czas też towarzyszy mi strach - tyle się teraz słyszy o różnych chorobach, poronieniach, wadach genetycznych... przed każdą wizytą u lekarza stresuję się, czy aby na pewno wszystko jest ok, czy na pewno serduszko jeszcze bije...
No ale będzie dobrze, prawda?
No ale będzie dobrze, prawda?
Takie obawy są naturalne, szczególnie w przypadku pierwszego dziecka :)
OdpowiedzUsuńja też jak sobie pomyślę, jak wyglądało kiedyś moje życie, jakie miałam plany , np autostopowa podróż do Nowej Zelandii to trudno mi to wszystko ogarnąć ;)
hehe z dzieckiem autostopem pewnie będzie trudno :-) ja póki co mam taki plan, że posiadanie dziecka nie będzie mnie zbytnio ograniczać w realizacji różnych planów. Zobaczymy co wyjdzie w praktyce ;)
OdpowiedzUsuńnp. mąż mojej koleżanki z pracy był całe wakacje na Mazurach. W poprzednich latach ona do niego jeździła, ale teraz, mając 1,5-roczne dziecko, wolała zostać w domu. Ja jej zaproponowałam, żeby jechała do niego pociągiem - wiadomo, że na dworzec ktoś by ją odwiózł, a mąż odebrał na miejscu. Ale ona w sumie tylko mnie wyśmiała - że gdzie z dzieckiem pociągiem... teraz, jak już wie że jestem w ciąży, to się zastanawia czy ja się tak z dzieckiem wybiorę.
Co roku jeździmy na festiwal podróżniczy Włóczykij i tam często można spotkać pary podrózujące stopem z dziećmi więc jak widać da się. Trzeba tylko chcieć :) Oboje z mężem planujemy, że dziecko od początku będziemy przyzwyczająć do podróży, spania pod namiotem itd.
OdpowiedzUsuńTak jak ty mam koleżankę, która nigdy z dzieckiem nie wsiadła nawet do autobusu czy tramwaju bo z wózkiem się przecież nie da! wszędzie wozi ją mąż. Więc jak widać wszystko zależy od stanu umysłu ;)
no dokładnie, nastawienie najważniejsze. Ciekawa jestem jak nam się to w praktyce ułoży, pewnie też sporo od dziecka zależy. Mój chrześniak jak miał pół roku to bez problemu zniósł podróż do Zakopanego w dwie strony i ogólnie nie robił problemów. Jak miał rok kuzynka pojechała do Chorwacji i ponoć darł się strasznie w samochodzie, w ogóle nie chciał usiedzieć.
Usuń