Stało się. Wraz z początkiem maja Olek rozpoczął swoją przygodę ze żłobkiem!
Jeszcze kilka miesięcy temu nie brałam w ogóle opcji żłobka pod uwagę. Mama Marcina jest już na emeryturze, moja mama ma wolne wakacje, więc opiekę Oli ma zapewnioną. Później doszłam jednak do wniosku, że na kilka godzin dziennie zapiszę Olka do żłobka.
Kiedy mówię ludziom, że Olek zaczął chodzić do żłobka, patrzą na mnie jak na kosmitkę / z politowaniem / zdziwieniem / przerażeniem. Tak jakby żłobek to było największe zło, na jakie narażam moje dziecko. Ja natomiast odbieram to zupełnie inaczej.
Olek do żłobka będzie chodził na 3-4 godziny dziennie. Od 8 rano do 11.00/12.00. Później babcia będzie go zabierać do siebie do domu.
Dlaczego?
- chciałam odciążyć babcie. Moja mama w czasie wakacji ma zawsze sporo do załatwienia. Jak wrócę do pracy to nie miałaby czasu żeby to robić, albo musiałaby jeździć z Olkiem. Teściowa natomiast ma już swoje lata i kilka razy wspominała mi, że rano musi dojść do siebie. Dzięki opcji ze żłobkiem babcie będą miały rano czas dla siebie. Będą mogły na spokojnie wypić kawę, zrobić zakupy, ogarnąć obiad. A później będą mogły poświęcić się Olkowi :)
- chciałam, żeby Olek mial trochę luzu :-) babcie, jak to babcie, chciałyby dla Olka wszystkiego co najlepsze. Ale to czasem się wiąże z tym, że najchętniej nie spuszałyby go ze swoich kolan albo chodziły za nim krok w krok, a najlepiej to za rączkę. W żłobku Olek może bawić się czym chce i kiedy chce, nikt za nim nie chodzi. W domu też daję Olkowi 'wolną rękę' (wynika to z tego, że mam sporo do zrobienia, więc często Oli bawi się sam a ja obok coś robię).
- w żłobku wszystko jest dostosowane do dzieci. W domach babć już niekoniecznie. Wszędzie pełno pierdółek, figurek, szklanych rzeczy itd. Oczywiście wiem, że babcie będą mieć na Olka oko przez cały czas, ale Oli jest coraz szybszy, więc potłuczenie czegoś może mu zająć sekundę. Do tego dochodzą nieogrodzone schody (u teściów dodatkowo bez poręczy) i dziwne sprzęty na podwórku.
- w żłobku Olek ma kontakt z innymi dziećmi. Oczywiście teraz jeszcze te dzieci nie są mu do szczęścia potrzebne, bo z tego co widzę takie maluszki jak on bawią się same, ale w trakcie tych kilku godzin dziennie będzie się mógł innym dzieciom przyglądać i wchodzić z nimi w interakcje - m.in. walcząc o te same zabawki :-) poprzez podpatrywanie innych Olek na pewno się też sporo nauczy - np. jednego dnia popatrzył na biegającego Franka i sam zaczął biegać :-)
- Olek będzie bardziej samodzielny. Po kilku dniach w żłobku zauważyłam, że tam lepiej radzi sobie z samodzielnym jedzeniem. Ja w domu wydzielałam mu po kawałku kanapeczki - w żłobku dostał całość od razu i pięknie wcinał! Takich przykładów pewnie będzie coraz więcej!
W maju, przez nasz wyjazd na nieplanowane wakacje, Olek był tylko parę razy. Teraz od 1,5 tygodnia Olek chodzi do żłobka codziennie. Początkowo wchodziłam z nim i towarzyszyłam mu w zabawie (chociaż od początku raczej starałam się siedzieć albo stać z boku i nie chodzić za nim krok w krok). Później po pewnym czasie znikałam, teraz już zostawiam go w szatni i tam też na niego czekam.
Póki co Oli w żłobku spędza ok. 1,5 godziny. Akurat rano Olek szybko jest zmęczony i robi się marudny i śpiący. Nawet 2 razy panie w żłobku już go uśpiły, co przyjęłam z mega zaskoczeniem - bo z zasypianiem ostatnio znowu mamy problem. A tu proszę, w obcym miejscu i przy obcych ludziach Olek daje radę zasnąć!
Ja do pracy wracam w połowie lipca. Mamy więc jeszcze trochę czasu na pełną adaptację w żłobku. Wierzę, że wybrane przez nas rozwiązanie będzie korzystne dla wszystkich, a przede wszystkim dla Olka! :)
Żłobek żłobkowi nie równy i myślę, że też to ma wpływ na posyłanie lub nie dziecka do takiej placówki. Z tego co piszesz Wy trafiliście na świetną opiekę i to najważniejsze!
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
OdpowiedzUsuńJa również posłałam, wprawdzie 1,5 rocznną córkę, do żłobka i nie żałuje. Zrobiłam to z konieczności, bo wcześniej sobie tego również nie wyobrażałam, a w ogóle nie okazało się to złym rozwiązaniem.
OdpowiedzUsuńCórka chodzi tam już prawie 2 miesiące na 5,5 h, nauczyła się tam odkładać zabawki po zabawie na miejsce, zrobi czasem siusiu do nocniczka, ładnie śpi i cieszy się widok cioć. U nas jest w sumie maksymalnie 15 dzieci - było to dla mnie bardzo ważne, żeby nie było to przepełnione miejsce.
Jedyny minus - córka znosi zarazki, z tym, że sama od nich nie jest chora, tylko ma lekki katar co najwyżej, ale za to my z mężem już byliśmy 3 razy chorzy :( Dobrze, że malutka się trzyma!