poniedziałek, 2 listopada 2015

Olek w podróży i szalona matka polka



Z Olka robi się mały podróżnik. Po wizycie w Krakowie i Warszawie przyszedł czas na Trójmiasto. Była to jak do tej pory nasza najdalsza podróż samochodem. 


Do pokonania mieliśmy ponad 400 km, na szczęście większość autostradą. Podróż do Trójmiasta minęła nam bezproblemowo, Olek większą część drogi przespał. Na ostatnim odcinku po postoju zabawialiśmy go na różne sposoby i się udało. Z powrotem już było trochę gorzej, szczególnie że przy wjeździe do Łodzi natknęliśmy się na korki. Ale i tak nasze dziecko spisało się w tak długiej podróży świetnie!

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Katarzyna Przepióra (@katipe13)



Na miejscu również nie mieliśmy z Olkiem żadnych problemów. Przez większość czasu grzecznie siedział w naszej nowej spacerówce Mamas&Papas Argo (pewnie za jakiś czas napiszę o niej więcej na blogu) i podziwiał nową okolicę lub spał. Jak wózek mu się nudził to mieliśmy w pogotowiu nosidełko albo wchodziliśmy do knajp na kawkę / herbatkę. Tam Olek czarował panie kelnerki swoim bezzębnym uśmiechem i nawet od jednej pani dostał ciasteczko z chińską wróżbą ;) 

Celem tego wyjazdu był koncert, na który bilet kupiłam jeszcze w lutym, będąc w ciąży. Wtedy wydawało mi się, że bez problemu wyskoczę na 2 dni sama nad morze, a z Olkiem zostanie Marcin lub babcia. I choć taka opcja teoretycznie była możliwa, to jednak wolałam, żeby Oluś był zdecydowanie bliżej mnie!

No więc koncert. Grał Dave Matthews Band. Na ich koncercie byłam w 2010 roku w Berlinie z przyjaciółką. Wtedy udało nam się stać w pierwszym rzędzie pod sceną i nie sądziłam, że po raz drugi będziemy mieć takie szczęście. No ale i tym razem się udało! Przyszłyśmy do Ergo Areny, w której odbywał się koncert, 1,5 godziny przed nim. Ja z moją poduchą, którą zrobiłam dla zespołu. Okazało się jednak, że nie mogę jej rzucić na scenę - ochroniarz powiedział, że wtedy będzie musiał ją zabrać a ja mogę mieć duże nieprzyjemności.

Cóż, nie pozostało mi nic innego jak zrobić wszystko, żeby zespół sam wziął ode mnie poduszkę ;) Całe 2,5 godziny - bo tyle panowie grali i śpiewali - machałam poduchą, wkurzając pewnie co najmniej kilka osób. Jak tylko udało mi się nawiązać kontakt wzrokowy z którymś z muzyków to na migi pokazywałam im, że to poducha dla nich i żeby podeszli. No i trzech członków zespołu (w tym wokalista :D) zauważyło moje starania, uśmiechali się do mnie i kiwali że 'ok'. Po ostatnim bisie saksofonista podszedł na brzeg sceny i wziął poduchę ode mnie! A później dodał jej zdjęcie na swoim profilu na Instagramie.

Sam koncert był rewelacyjny, ale to nic nowego ;) teraz jak słucham kawałków z środy to sama nie mogę uwierzyć w to, że tam byłam.

W czasie koncertu Olek był z Marcinem. Bez problemu zjadł mleko z butelki i szybciutko poszedł spać. Obudził się jak tylko wróciłam :D

W czwartek mieliśmy nadzieję, że spotkamy gdzieś w Gdańsku lub Sopocie członków zespołu. I pewnie by się to udało, gdybyśmy najpierw przeszli się na molo w Sopocie - bo tam rano można ich było spotkać. My natomiast pojechaliśmy zwiedzać Gdańsk. Wróciliśmy koło 13.00 i akurat wtedy Dave wrzucił do Internetu zdjęcie z sopockiej kawiarenki. Niewiele myśląc pojechaliśmy na poszukiwania! Wyobraźcie sobie cztery dorosłe osoby i dziecko na rękach ganiające za zespołem! :D Niestety akcja się nie udała, spóźniliśmy się dwie godziny. Ale było wesoło, fajnie było poczuć tę adrenalinę ;)

AA jeszcze sobie wyobraźcie, że od innych fanów wiem, że spacerując po molo Dave spotkał jakąś rodzinkę z małym dzieckiem. I spytał czy może je wziąć na ręce. Cholewcia, czemu to nie był Olek? :):)

To będzie z pewnością niezapomniany wyjazd. Cieszę się, że mając dziecko mogę spełniać swoje marzenia i odrobinę poszaleć :-)

13 komentarzy:

  1. Fajnie, że udało Ci się poszaleć :) I fajnie, że Olek ma takiego tatę, który nie protestował, że musi zostać z Małym, a Ty idziesz się bawić! :D

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, Panna O ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, tatę ma Olek superowego! Od dnia narodzin zajmuje się Olkiem i choć czasem twierdzi że sobie nie poradzi np. z usypianiem, to jednak daje radę :-)

      Usuń
  2. Obłęd i czyste szaleństwo!!! Czytałam z przyjemnością, czułam się jakbym z Wami biegała po tych uliczkach :) hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hyhy wyobraziłam sobie Ciebie z Oseskami biegającą z nami :D to dopiero byłby widok :D

      Usuń
  3. Uwielbiam koncertową atmosferę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj marzy mi się koncert :D Super podróżnik Wam rośnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodki ten mały podróżnik :)

    OdpowiedzUsuń
  6. super ze sie zabawiliscie!
    zmianialm adres bloga wiec zapraszam do nas www.ma-gugu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, że Olek Was nie ogranicza i możecie z nim śmiało podróżować i realizować swoje plany ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mojego szkraba też mały podróżnik. Zabraliśmy go z mężem na 2 miesiące do Szwecji. Pomimo tego, iż jechaliśmy 15 godzin+ 9 płynęliśmy promem, Kacper podróż zniósł super!
    Jestem za takimi wypadami z dziećmi. Wiem, że jest mały i pewnie nie będzie tego pamiętał. Zrobiłam tak dużo zdjęć z wyjazdu, że jak mały urośnie będę miałam co opowiadać.

    pozdrawiam i zapraszam do mnie na blognieidealnej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mojego szkraba też mały podróżnik. Zabraliśmy go z mężem na 2 miesiące do Szwecji. Pomimo tego, iż jechaliśmy 15 godzin+ 9 płynęliśmy promem, Kacper podróż zniósł super!
    Jestem za takimi wypadami z dziećmi. Wiem, że jest mały i pewnie nie będzie tego pamiętał. Zrobiłam tak dużo zdjęć z wyjazdu, że jak mały urośnie będę miałam co opowiadać.

    pozdrawiam i zapraszam do mnie na blognieidealnej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń