Marcysia, Staś i Olek żyją obok siebie już pół roku. Zdecydowanie ten czas w ich relacjach nazwać można nudnym. Ale już za moment będzie ciekawie - czuję to!
Dla przypomnienia - lub wytłumaczenia - napiszę kilka słów o naszych kotach. Oba zostały przez nas adoptowane z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Marcysia w momencie adopcji (styczeń 2011) była półroczną kotką tuż po sterylizacji. Stasiek trafił do nas w listopadzie 2013 jako malutki kociak.
Marcysia jest ogromną pieszczochą. Uwielbia Marcina i łasi się do niego jak pies, przybiega na jego każde zawołanie. Ale innych też lubi i podczas wizyt gości jeśli tylko nie śpi, to włazi na kolana nawet nowo poznanych osób. Stasiek z charakteru bardziej przypomina typowego kota. Przytula się, jak ma na to ochotę. Jak ochoty nie ma - to potrafi drapnąć albo pacnąć łapą. Podczas wizyt gości raczej trzyma się z daleka i okupuje swoje stałe miejscówki - czyli np. blat przed telewizorem ;)
Oba koty wszelkie odwiedzające nas dzieci omijają z daleka. Czasem dadzą się pogłaskać, ale dopiero po jakimś czasie.
Jak zatem wygląda nasze życie na linii koty - Olek?
Pamiętam nasz pierwszy dzień w domu po powrocie ze szpitala - położyłam się z Olkiem na łóżku i zauważyłam na beciku koci włos. Ojj moje hormony dały wtedy o sobie znać i strasznie mnie to zdenerwowało! Szybko jednak do wszechobecnej sierści się przyzwyczaiłam, ale dużo częściej zaczęliśmy odkurzać mieszkanie. Choć szczerze mówiąc - i tak chwilę po odkurzaniu sierść jest wszędzie.
Relacje koty - Olek przez pierwsze półrocze były dość chłodne. Olek nie zauważał kotów, a koty zbytnio nie zauważały jego. Czasem zdarzyło się, że Marcysia widząc Marcina leżącego z Olkiem wpychała się między nich i tak sobie leżeli w trójkę. Zazwyczaj kocury zbliżają się same do Olka wtedy, kiedy on śpi - wtedy kładą się w dość bezpiecznej odległości i śpią sobie razem.
Nigdy nie zdarzyło się u nas tak, żeby koty położyły się tuż przy Olku czy na nim. Chociaż nie - raz obudziłam się w nocy i zastał mnie taki widok: Olek leżał między mną a Marcinem, a nad nim leżała Marcyśka, dotykając swoim łebkiem jego głowy. Ja wtedy żałowałam strasznie, że jest środek nocy i nie mam jak zrobić im zdjęcia - bo widok był niesamowity.
No właśnie, spanie. Przed porodem bałam się strasznie nocy, bo koty zawsze spały z nami. Bałam się, że po porodzie będą się wpychać Olkowi do łóżeczka i że będzie niebezpiecznie. Ale już drugiej nocy po powrocie ze szpitala pozwoliłam kotom spać w sypialni. I wyglądało to tak, że Olek spał w łóżeczku a koty z nami. Potem sytuacja trochę się zmieniła, bo Olek zaczął lądować w naszym łóżku - najpierw nad razem, a ostatnio już w środku nocy. I teraz wygląda to tak: Marcyśka układa się zawsze na poduszkach, nad naszymi głowami. Zazwyczaj wybiera moją poduszkę (pewnie swojemu ukochanemu Marcinowi nie chce miejsca zabierać w nocy ;)) albo układa się pośrodku - tak że nawet przytulić się nie możemy ;) Stasiek kładzie się na nogach - moich lub Marcina, różnie. Zazwyczaj tak się uwali, że ruszyć się nie mogę, albo śpię odkryta, bo kot na kołdrze. No i pomiędzy nami Olek, który ostatnio zaczyna zajmować coraz większą część łóżka. Jest wesoło! ;)
Ostatnie tygodnie przyniosły sporo zmian jeśli chodzi o relacje koty - Olek. Przede wszystkim dlatego, że Olek jest coraz bardziej kumaty i koty zdecydowanie mu się podobają. Najpierw zaczął się im przyglądać. Teraz jak koty są blisko to chce je dotykać. Koty natomiast niekoniecznie o tym
marzą ;)
Stasiek zazwyczaj w takiej sytuacji ucieka - jak tylko Olek znajduje się za blisko niego. Chociaż kilka razy dał mu się dotknąć. Biorąc pod uwagę charakter Staśka, to nawet cieszę się, że ucieka - lepsze to, niż jakby miał Olka drapnąć. Chociaż pewnie jeszcze chwila i Olek będzie się wściekał, jak Stasiek będzie znikał.
Marcysia jeśli jest sama - też woli zniknąć. Kiedy natomiast Olek leży z Marcinem - wtedy jej miłość do Marcina jest zdecydowanie większa niż strach przed Olkiem. Sama pakuje się między chłopaków, a Olek ją dotyka - czasem uda mu się ją ładnie i delikatnie pogłaskać, a czasem niestety głaszcząc ją zaciska rączkę albo łapie ją za ogon. Tłumaczę mu oczywiście, że kotka należy delikatnie głaskać - chociaż nie wiem czy jeszcze nie za wcześnie na takie lekcje.
Przez te pół roku Olek nie został ani razu podrapany, kotom nie przyszło też do głowy żeby na niego syknąć czy cokolwiek mu zrobić. Koty straciły odrobinę sierści od 'głaskania' Olka. Bilans jest więc całkiem niezły. Ciekawa jestem bardzo, jak ich relacje będą się układać dalej!
Trafiłam pierwszy raz na Twój blog właśnie przez ten wpis.... Nie jest za wcześnie na lekcje że kotka się głaska że trzeba delikatnie uwierz mi:)Ksawi uczył się tego jak jeszcze sam nie siedział:)My mamy w domu boksera, który jak urodził się nasz synek miał 3 lata:)Dzisiaj mamy dwulatka i 5 letniego psiaka:)Chłopaki się uwielbiają wręcz:)Od samego początku tak jak u Was dziecko lezało na łózku razem z nie małym psem i syn wie że to jego najlepszy przyjaciel:)Dla mnie dziecko i zwierze to najlepsze połączenie jakie tylko może istnieć:)
OdpowiedzUsuńTe zdjęcie jak koty razem patrzą w aparat a Olek śpi jest super!
OdpowiedzUsuńU nas relacja z psem powoli się układa, chyba muszę o niej napisać na blogu, bo do łatwych nie należy póki co. Ale w jednym są zgodne, w jedzeniu, bo oczywiście tam gdzie jedzenie tam i nasz pies ;)
ciesze sie ze jest taka relacja miedzy Olkiem a Kotami, koty mojej mamy tez Omijaja Tymka z daleka :) ja ostatnio napisalam post o reakcji psow na synka :)
OdpowiedzUsuńu nas też 2 koty, mały ma 4 miesiące, tylko w pierwszych dniach biegały przerażone jak młody płakał haha a potem i do teraz olewka :) jakby dziecko nie istniało, ale za to mały zauważył kotki i patrzy na nie jak zahipnotyzowany. A jak z opieką nad kotkami Ci idzie? Poświęcasz im tyle samo uwagi itp,? Bo ja mam wyrzuty sumienia że już nie mam dla nich tylko samo czasu co kiedyś. I jak poogarniam małego i chce odsapnąć a tu kot pod nogami biega że teraz on jeść, za chwile sprzątanie kuwety itp, jest to czasami męczące, ale nie chce żeby czuły że coś jest inaczej. A i pamiętam kiedyś pisałaś post hity i kity wyprawkowe cz.1, będzie część 2? Interesuje mnie też Twój plan dnia, jak sobie radzisz jak jesteś sama z małym, ze sprzątaniem, jedzeniem ( i ogólnie co jesz, bo ja też karmie piersią). Pozdrawiam, Patrycja
OdpowiedzUsuńJa też karmię, już 7 miesiąc. Do tej pory omijam tylko ostre potrawy, czekoladę, cytrusy, miód i orzechy. W sumie to nie wiem czy słusznie:-) A wy dziewczyny coś omijacie?
UsuńMój synuś (jest w podobnym wieku do Twojego szkraba) ostatnio dostrzegł psa - dużego boksera u teściów. Patrzył jak zahipnotyzowany! A jak pies zaczął skakać i łapać go za skarpetki, to śmiał się w głos. Jak pies zaczął go ignorować, to zaczynał krzyczeć na niego po swojemu:-)
OdpowiedzUsuńA skąd macie taką fajną matę? Widziałam na insta.
pozdrawiam
Mata jest z firmy Skip Hop. Jest super, ale troche kosztuje i niestety przy zei3rzetach w domu taki wydatek to nie jest zbyt dobry pomysl bo juz na niej widac slady kocich pazurow - koty jej nie drapia, ale wystarczy ze biegna i wbijaja w nia pazury...
UsuńMata jest z firmy Skip Hop. Jest super, ale troche kosztuje i niestety przy zei3rzetach w domu taki wydatek to nie jest zbyt dobry pomysl bo juz na niej widac slady kocich pazurow - koty jej nie drapia, ale wystarczy ze biegna i wbijaja w nia pazury...
UsuńMiłośnicy kotów łączcie się!:) Mój Bąbel tak kocha Kicię moich rodziców (która jest tez jakby moja, no ale wiadomo - z domu się wyprowadziłam), że nie zdziwiło mnie, gdy pierwsze co nauczył się mówić, to 'KIZI' czyli w jego mowie 'KICIA':)
OdpowiedzUsuńHehe o prosze :) ciekawe jakie bedzie pierwsze slowo Olka w takim razie :D
UsuńKochana, jakim aparatem robisz zdjęcia? Może ktoś mógłby polecić jakiś aparat do robienia zdjęć dzieciom w szczególności? Może P. Marcin szepnąłby słówko na ten temat? Chodzi głównie o jakiś kompakt do 1500zł?
OdpowiedzUsuńUdanego wyjazdu!!!
W sumie to robie telefonem bo mam go zawsze pod reka ;) czasem wyciagne aparat - Canona G15, cenowo powiniem zmiescic sie w Twoim budzecie. Nim robilam zdjecia np. W postach w ktorych opisuje testowanie produktow
UsuńU mnie pierwszy miesiąc minął i koty olewają. Zobaczymy jak będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń