Takie widoki mieliśmy w weekend :-) |
Olek dzielnie zniósł pierwszy weekend bez mamy i taty. A my trochę poszaleliśmy (bo o odpoczynku nie było mowy ;))
W miniony weekend mieliśmy ślub znajomej w górach. W pierwszej opcji mieliśmy jechać razem z Olkiem, ale całe szczęście, że się na to nie zdecydowaliśmy! Do miejsca ślubu mieliśmy jakieś 220 km. Ślub (cywilny) był na szczycie góry w okolicy Nowego Sącza. Spory kawałek podjechaliśmy autem, a później 20 minut wchodziliśmy pod górę. Przyjęcie było 30 km od miejsca ślubu, a nocleg - 15 km od miejsca przyjęcia. Gdybyśmy wybrali się z małym, to ani pod górę byśmy nie podeszli, ani byśmy się nie pobawili na imprezie.
No ale na miejscu Olek ma dwie kochające babcie, które zajęły się wnukiem. Ściągnęłam i pomroziłam mleko, spakowałam Olka ciuszki, zabawki, pieluchy, butelki, wanienkę, wózek itd. i w sobotni ranek zawiozłam Olusia do mojej mamy. Tam go jeszcze nakarmiłam i z bólem serca zostawiłam. Przyznaję, że aż miałam łzy w oczach jak wychodziłam z domu!
Przez dwa dni Olkiem cały czas zajmowały się obie babcie - mama Marcina nawet spała u moich rodziców, chociaż w sumie było to zupełnie niepotrzebne, bo Olek w nocy obudził się tylko raz.
Ogólnie Olek wspaniale zniósł rozłąkę z rodzicami i przede wszystkim - cycusiem. Przy pierwszym karmieniu butelką trochę niechętnie jadł, ale później już było ok. Czasem tylko pobolał go brzuszek, ale babcie wiedzą, jak sobie z tym poradzić.
Przyjechaliśmy po niego w niedzielę koło 16.30. Całą drogę wyobrażałam sobie uśmiech mojego syna na widok mamusi i tatusia. Ojj jakże się zdziwiłam... Olek po tym, jak nas zobaczył i jak wzięłam go na ręce... rozpłakał się. I to dość porządnie. Co chwilę robił taką smutną minkę i płakał... mnie też się płakać chciało. Chciałam mu od razu dać cyca - ale denerwował się strasznie. Dopiero jak się uspokoił przykleił się do piersi i ciężko go było oderwać. I później już było ok, wieczorem zasnął bez problemu.
Nie wiem, skąd taka reakcja Olka - po weselu brata Olek przywitał mnie ogromnym uśmiechem, a teraz taki płacz.. być może jak nas zobaczył, to zrozumiał, że nas nie było? Zobaczymy, jak będą wyglądać kolejne rozłąki - o ile będą, bo póki co zarzekamy się że nigdy więcej go na tak długo nie zostawimy ;)
Podziwiam za odwagę :) ja jakoś nie mogę się przemóc, żeby zostawić córcię na dłużej
OdpowiedzUsuńJa miałam w piątek dużego stresa, bałam się jak to będzie, a najgorsze było to, że jechaliśmy kawał drogi od domu. No ale na szczęście wszystko było dobrze.
UsuńNo proszę ;) rodzice sobie małe wakacjr zrobili! Podziwiam, bo ja się nie odwazylam na taki krok...a szkoda, bo to przynosi tylko korzyści.
OdpowiedzUsuńpoczątkowo byłam przekonana, że pojedziemy z Olkiem, więc obiecałam znajomej że będziemy. No ale w sumie dobrze się stało, że pojechaliśmy sami, myślę że Olek tego za bardzo nie odczuł.
UsuńTrzeba koniecznie wyjeżdżać i przyzwyczajać do rozłąki dziecko i ...siebie :)
OdpowiedzUsuńhehe no własnie, siebie przede wszystkim ;)
UsuńOdważni:)
OdpowiedzUsuńdo odważnych świat należy! :)
UsuńU mnie za każdym razem jest obraza jak wracam do domu. Myślę, że on dał Ci do zrozumienia, że nie lubi być bez mamy. Ale wiadomo, że całego życia z mamą też nie przeżyje. Takie rozstania są zawsze trudne. I dla mamy i dla dziecka.
OdpowiedzUsuńoj tak, rozstania są trudne, ale z drugiej strony - myślę że trzeba się do nich przyzwyczajać.
Usuń