Odkąd zostałam mamą, czuję się zupełnie inną osobą. Chyba w końcu dorosłam :-) a przynajmniej spoważniałam. Ale nie tylko to zmieniło się w moim życiu...
Z jednej strony staram się, aby opieka nad dzieckiem mnie nie ograniczała. Dzięki Marcinowi i babciom mogę wyskoczyć do kosmetyczki czy fryzjerki. Spotykam się z koleżankami (nie tylko tymi dzieciatymi). W trójkę jeździmy do kawiarni na lody czy idziemy do restauracji na coś dobrego do jedzenia. Odwiedzamy znajomych i staramy się nie rozmawiać tylko o kupach :) Częściowo więc moje życie przypomina to przed porodem. Sporo jednak też się zmieniło. Co?
- Dużo spaceruję.Odkąd miałam swój samochód - wszędzie jeździłam, zamiast chodzić, chociaż moje miasto jest dość małe i do centrum na piechotę miałam kilkanaście minut. Odkąd urodził się Olek naprawdę dużo spacerujemy - czasem nawet dwa razy dziennie. Z wózkiem przemierzyłam już pewnie ponad 100 km. W auto wsiadam z Olkiem właściwie tylko wtedy, kiedy jest zimno i pada, albo kiedy jest bardzo gorąco.
- Więcej zauważam.Jeżdżąc autem widziałam tylko drogę przed sobą. Spacerując poznaję moje miasto od nowa. Zauważam miejsca, obok których wcześniej ciągle przejeżdżałam, ale nie miałam o ich istnieniu pojęcia. Ładne domy, opuszczone podwórka, nowe sklepy... no i ludzie.
Samochodem przejeżdżałam koło tego domu codziennie w drodze do pracy... zauważyłam go dopiero dziś spacerując! |
- Znów zaczęłam czytać książki.Jak byłam młodsza, potrafiłam czytać przez całą noc, przy świetle latarki. Później pojawiły się komputery i Internet, praca jedna i druga... i książki poszły w odstawkę. W ciąży zajęłam się poduszkami, więc na czytanie czasu też nie było. Teraz nadrabiam zaległości. A zaczęło się niewinnie - podczas spaceru zawędrowałam pod bibliotekę i wpadłam na pomysł, aby wypożyczyć coś do poczytania na ławce w parku. Później doszło też czytanie podczas karmienia... a jak mnie już książka wciąga, to kończę ją wieczorem, jak Olek śpi.
- Mniej czasu spędzam przy komputerze.Wcześniej siedziałam przy komputerze 8 godzin w pracy. Po powrocie do domu... odpalałam znów komputer i zajmowałam się drugą pracą. Teraz są dni, że komputer odpalam dopiero wieczorem albo wcale.
- Koty już nie są najważniejsze.Nie sądziłam, że kiedykolwiek tak się stanie ;) jeszcze nie tak dawno mówiłam, że lepiej mieć kota niż dziecko. Teraz - no cóż, nasze kocury muszą pogodzić się z tym, że to Olek jest naszym pępkiem świata!
- Zaczęłam regularnie prasować.Nie to, żebym wcześniej nie prasowała. Chociaż... przed porodem swoje rzeczy prasowałam wtedy, kiedy czegoś potrzebowałam. A Marcin od zawsze twierdził, że jego koszulek prasować nie trzeba. Teraz pralka chodzi nam prawie codziennie, a ja co 2-3 dni wieczorem włączam w tv jakiś film, rozkładam deskę i jadę z koksem ;)
Patrząc na większość z tych punktów można stwierdzić, że chyba bycie matką wyszło mi na dobre ;)
prawda :)
OdpowiedzUsuńJuż sama świadomość ( w moim przypadku), że jestem w ciąży wiele zmieniła i mam nadzieje, że po ciąży również zmieni się wiele, oby tylko na lepsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No to same pozytywy ! oby tak pozostało :)
OdpowiedzUsuńNo to poza prasowaniem u mnie też takie zmiany :) Prasować nie lubię i nie prasuję wcale. U mnie pies też zszedł niestety na drugi plan, ale to oczywiste. Jedynie na czytanie książek ciągle brak mi czasu!
OdpowiedzUsuńja w sumie z domowych obowiązków to chyba prasowanie lubię najbardziej ;)
UsuńMoże to dziwne, ale ja uwielbiam prasować. Prasować i odkurzać ;)
UsuńSame plusy :) Ciekawe jak to będzie wyglądać u mnie "po", bo widzę, że życie "sprzed" mamy bardzo podobne.
OdpowiedzUsuńjuż niedługo się okaże :):)
UsuńJa też się zmieniłam pod względem zwierzęcym. Jak kiedyś najważniejszy był pies i wszystkie około zwierzęce sprawy, tak teraz patrzę na to wszystko okiem matki zakochanej po uszy w swoim synku ;)
OdpowiedzUsuńto chyba normalna kolej rzeczy. A jak dzieci podrosną, to zwierzęta znów będą numerem 1 - do czasu pojawienia się wnuków :D moi rodzice jeszcze niedawno opowiadali tylko o swoich kotach, teraz - o Olusiu ;)
Usuń