Jesteśmy już w domu. Chciałoby się powiedzieć UFF!, ale akurat dzisiejszy dzień był mega ciężki. Ciężko nam się było z Olusiem dogadać, a on od 5.00 rano do 10.00 praktycznie bez przerwy wisiał na cycu. Później zamiast spać - leżał sobie i sprawiał wrażenie, jakby wszystko już widział i rozumiał. I po prostu czekał sobie grzecznie na wypis ze szpitala. Usnął dopiero jak poczuł świeże powietrze, ale później w domu też dał nam popalić. I dopiero tuż przed 19.00 udało mi się z nim wygrać i skutecznie go nakarmić i uśpić. Mam nadzieję, że teraz będzie już z górki!
A Oluś... jest prześliczny. Tak, wiem, każda mama tak mówi o swoim dziecku :-) no ale ma idealne rączki, nóżki, nosek, uszka, oczka... jak zostawaliśmy sami (co rzadko nam się zdawało) to patrzyłam na niego... i płakałam, ciągle nie wierząc że udało nam się stworzyć takie malutkie cudo. Ach te hormony! ;)
Oluś ma już bardzo rezolutne spojrzenie - nie wiem czy to kwestia tego, że powinien być o kilka dni starszy - ale jak otwiera oczka to mamy wrażenie, że wszystko już widzi i rozumie. Spokojnie znosi przebieranie i kąpiel. Nerwusek wychodzi z niego dopiero podczas karmienia - bo on chciałby jeść teraz, natychmiast! A jak tylko zgubi cyca, to tak zaczyna krzyczeć, że aż ciężko go uspokoić. Tu pomocna okazuje się glukoza w strzykawce, którą podczas karmienia zawsze mam pod ręką. Bez niej nasz syn ssałby chyba tylko swoje paluszki ;)
Ja czuję się coraz lepiej - chociaż powiem szczerze, że patrząc na mój brzuch czuję się cały czas, jakbym była w ciąży i to mniej więcej w 6. miesiącu ;) do tego zaczęły mi puchnąć stopy - i praktycznie nie mam kostek. No ale wiem, że z każdym dniem będzie coraz lepiej!
Dziękujemy za wszystkie gratulacje pod ostatnim postem! Ja w najbliższych dniach opiszę Wam nasz poród i pobyt w szpitalu.
Pamiętam jak mój był takim nerwuskiem przy cycusiu. Mamo już, tu, teraz, natychmiast!
OdpowiedzUsuńA brzuchem się nie przejmuj. Ja tez długo miałam wielki, śmiałam się, że jeszcze jeden bejbi został w środku. Potrzeba czasu i wszystko się obkurczy!
czekam w takim razie... choć teraz mam jeszcze mniej ciuchów do chodzenia niż po porodzie - wtedy często chodziłam w sukienkach, a te przy karmieniu niestety odpadają... no nic, jakoś się przemęczę ;)
UsuńTaki malutki a już pokazuje pazurki ;)
OdpowiedzUsuńSuper ze masz to już za sobą :) cieszcie się sobą :) I myślę że wiesz doskonale że raz będzie z górki a raz pod górkę, takie właśnie jest macierzyństwo :)
OdpowiedzUsuńzdaję sobie z tego sprawę!
UsuńLaurka też nerwowo reagowała jak gubiła na chwilę cyca :)
OdpowiedzUsuńSpuchnięte stopy były moją zmorą przez 2 tygodnie po porodzie a brzuch ustabilizował się też dopiero po jakimś czasie.
Na wszystko jednak przyjdzie czas i wszystko niedługo wróci do normy. Na razie cieszcie się sobą :)
no właśnie w szpitalu też mówili że opuchlizna z nóg zejdzie po dwóch tygodniach. Także czekam!
UsuńMój też jest taki nerwowy jeśli chodzi o jedzenie, musi być teraz na teraz ☺ tak też jak stanęłam przed lustrem po cesarce to nadal czułam się jakbym nadal była w ciąży taki brzuch był nadal, co do kostek to zejdzie opuchlizna poczekaj jeszcze parę dni. Jeszcze raz gratuluję synka, śliczny chłopczyk ☺
OdpowiedzUsuńw sumie opuchlizna chyba już zeszła, teraz czekam na brzuch i wagę ;)
UsuńSerdeczne gratulacje! Niech Oluś zdrowo i grzecznie rośnie :) Oczywiście czasami musi dać troszkę w kość! Cieszę się, że jesteście w domu! A co do brzuszka to troszkę cierpliwości i zniknie! :) Mi zostało trochę skóry do wyćwiczenia, ale nie jest źle. Buziaki dla maluszka :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :)
UsuńJaki śliczniusi! :) Moje gratulacje dzielna mamusiu! Nie miałaś problemów z karmieniem po cięciu?
OdpowiedzUsuńDziękuję :) a co do pokarmu - przed porodem nie poleciała mi ani kropelka siary (choć też na siłę jej nie wyciskałam), a tuż po porodzie siara leciała. Choć pierwsze dwa dni było jej naprawdę mało i Olek chyba trochę głodował. Ale trzeciego dnia po porodzie pokarmu zaczęło przybywać i teraz już jest ok, dziś nawet niechcący prysnęłam Olusiowi mlekiem po policzku ;)
Usuń